piątek, 25 marca 2022

Garnier Fructis Papaya Hair Food maska do włosów

 Wreszcie zrobiło się na tyle ciepło, żeby pojechać do domu na wsi. A tam cała półka kosmetyków. Lubianych, używanych i gotowych do zrecenzowania. A wśród tych ulubieńców maseczka z papają z Garnier Fructis.

Ale zaczynając od początku. Seria weszła jako wegańska, naturalna i była mocno promowana w prasie i drogeriach. Zapragnęłam spróbować. Nie potrafiłam się zdecydować tylko na jedną linię ze względu na zapachy. Za pierwszym razem wyszłam z drogerii z maską i szamponem.

Jako pierwszego użyłam szamponu wygładzającego do włosów suchych z orzechami makadamia. Zapach miał taki średni, ale wybrałam go ze względu na właściwości. Potrzebowałam wtedy odżywić te moje suche siano na głowie. Jeśli chodzi o to wygładzenie, to bardziej liczyłam, że szampon nie będzie tak plątał tym moich kudełków. Niestety nie domywał dobrze moich włosów i były mocno oklapnięte. Albo obciążał tak te moje włosy. Rozczesywania nie ułatwiał, ale też nie plątał. Szybko stwierdziłam, że on nie jest dla mnie. Na szczęście bardzo podpasował mojej 78-letniej cioci i zużyła go do końca bardzo go chwaląc. Nie ma go już w ofercie.

Nie zrażając się, zabrałam się za testy maski. Regenerująca, a na dodatek przecudownie pachnąca. Dla mnie to miks świeżej papjii i z odrobiną truskawek. Owocowo, świeżo i apetycznie. Kosmetyku według producenta można używać na trzy sposoby. Ja używam jej jak klasyczną maskę - po umyciu włosów, nakładam na 3/4 długości włosów omijając okolice skóry głowy. Po paru minutach zmywałam. Spróbowałem bez zmywania, ale włosy zbyt mocno zbijały się w strąki po wysuszeniu. Niby nie były obciążone jakoś znacząco, ale się zbijały w pasma. Włosy po zastosowaniu maski są przyjemniejsze w dotyku, mniej sztywne. Bardzo dobrze się rozczesują. Są sypkie i ładnie się układają. Zapach maski na włosach jest prawie niewyczuwalny. A szkoda, bo mogłabym ja wąchać i wąchać. Dobrze się zmywa z włosów i nie trzeba jej długo płukać.

Cena to około 20zł, ale za 390ml. Niby jest trochę droższa, a jednak pojemność trochę większa niż standardowa. Dodatkowo fajny skład i obłędny zapach. A przede wszystkim działa. Przy regularnym używaniu powiedziałabym, że włosy są zregenerowane. Dużo gładsze, bardziej błyszczące i zdecydowanie bardziej nawilżone. A przede wszystkim przyjemne w dotyku.

Bardzo polubiłam się z tą maską. Tak bardzo, że zaryzykowałam i zaopatrzyłam się w trzy kolejne szampony z serii Hair Food: papaja, banan i aloes. Kupię ponownie maskę z papają. Czy inne wersje? Wszystko zależy od szamponów.

7 komentarzy :

  1. Te maski są bardzo popularne. Ale ja jeszcze nie testowałam :) Trzeba to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię produkty z Garnier, więc prędzej czy później na pewno skuszę się przetestować tą maskę :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę sią nią zainteresować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam chyba nigdy niczego z linii Fructis 🙊
    A co do peelingu ust. Warto go robić. Usta są zupełnie inne. Ja i tak powinnam częściej sobie o nim przypominać. Suche skórki znikają, usta są miękksze, krążwnie poprawione. No i stają się ciut pełniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę skusić się na te maski bo ciągle mam na nie chętkę xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale piękne szaty są tych produktów :)
    Szkoda, że zapach maski jest praktycznie niewyczuwalny :(
    Cena całkiem OK jak na takie wygładzenie włosów :)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam tę maskę, super sprawdziła się na moich włosach. Na pewno kiedyś jeszcze do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń