piątek, 17 kwietnia 2020

Yves Rocher płukanka octowa z malin

Jest to kosmetyk, który pokochałam bardzo dawno temu. Może nawet w szkole średniej. Naprawdę dawno temu.

Polecam gorąco, wart każdej złotówki. Moje opakowanie w nie najlepszej kondycji, bo stoi pod prysznicem - cały czas w użytku.


U mnie obowiązkowo duża butla. Nie używam codziennie, choć włosy myję codziennie. Aplikuję ilość dostosowaną do aktualnej długości moich włosów. Nie oszczędzam, a i tak jest wydajna. Wylewam na czubek głowy tyle, żeby poczuć, że płukanka dotarła do samych końcówek włosów. Czuć  to, bo włosy po wpływem kosmetyku robią się mięciutkie. Po 2-3minutach spłukuję.

A w zamian otrzymuję sypkie, gładkie i błyszczące włosy. Czasami tak dobrze się rozczesują, że nie używam żadnej odżywki. Po kolejnym myciu często zdarza mi się, że te włosy nadal są częściowo w tak dobrej formie jak po bezpośrednim nałożeniu płukanki.

Cóż mogę wam jeszcze napisać. Butla paskudna, ale wybaczam. Zapach sfermentowanego wina malinowego uwielbiam, ale nie każdemu przypadnie. Cena tym bardziej, bo kosztuje ponad 40zł. Próbowałam używać tańszej opcji z Marion, ale ciężko było ją dostać te kilka/kilkanaście lat temu. Dlatego używam mojej kochanej z YR i nie szukam już dalej. Jest zawsze dostępna, wiem jak działa i gdy potrzebuję mam ją od ręki.

Na koniec skład:









czwartek, 9 kwietnia 2020

Nowe zapachy Avon Artistique Irys Magnolia i Patchouli

Cała idea perfum skupionych na jednej nucie, bardzo mi się podoba. Wiele marek ma w swojej ofercie perfumy tego typu.

No i boom. Avon też wprowadza takie cudeńka. Z tego co kojarzę, do tej pory nie mieli czegoś takiego w swojej ofercie. Były tylko serie balsamów i żeli pod prysznic o zapachu jednego, konkretnego kwiatu. Szczerze żałuję, że wycofali się z tych produktów. Była tam róża, jaśmin, magnolia i lawenda. Ukochałam sobie wtedy balsam jaśminowy.


Wracając do nowości z Avonu. Flakony proste i trochę podobne do flakonów dyfuzorów zapachowych, ale dla mnie to dobre skojarzenie. W końcu mają mieć mocno wyczuwalną nutę przewodnią, powalać trwałością i intensywnością.

A bynaniej wskazuje na to cena 70zł w promocji. Bo cena regularna przekracza 120zł.

No i mamy trzy zapachy, stworzone przez trzech perfumiarzy.

IRYS
Uwielbiam irysy w perfumach. Ale te wersje ziemiste i metaliczne. Te pudrowe są zbyt mdłe dla mnie. W tych konkretnie perfumach jest niestety irys "pudrowy". Na dodatek otoczony waniliową nutą. Trwałość na mojej skórze to max. 4-5 godzin. Miał być ulubieniec, ale nie wyszło.

MAGNOLIA
Poszła na drugi ogień. To miał być świeżak. I jest zapach kwiatowy, mocno magnoliowy oraz zielony, świeży. Według mnie najlepszy, bo faktycznie magnolia tu rządzi. Zapach elegancki, myślę że młode dziewczyny nie odnajdą się w tej nucie. Trwałość lepsza niż irysa. Ok. 6h
Nie znoszę magnoli w perfumach, więc dla mnie zdecydowane nie.

PATCHOULI
To był mój backup, ale też miłości tu nie będzie. Zapach zbyt przyprawiony. Kojarzy mi się z kadzidełkami. Dymny. Najgorsze, że na mojej skórze utrzymywał się najkrócej. Góra 3 godziny i go nie ma. I znów. Jeśli ktoś szuka patchouli, to je znajdzie, ale z mnóstwem innych nut.

Srogo się zawiodłam. Myślałam, że kupię co najmniej jeden, a nie wezmę żadnego.

piątek, 3 kwietnia 2020

Wcierka z bursztynem Jantar

Już w czasie ciąży wiedziałam co się stanie z moimi włosami po porodzie. Po pierwszym dziecku wypadło mi mnóstwo włosów i pomimo upływu czasu nie są tak gęste jak kiedyś.  Teraz po drugiej ciąży miejscami tak się przerzedziły, że prześwitywała mi skóra i wstyd było je w kucyk spiąć.

Postanowiłam trochę z nimi powalczyć, ale przy małym dziecku czasu nie jest zbyt dużo. Zaczęłam od ścięcia ich tuż za ucho. Łatwiej myć, suszyć i czesać. A poza tym już nie ciągnęły się wszędzie półmetrowe włosy. Kolejny etap to suplementacja i kuracja. Wybrałam wcierkę marki Jantar, bo dużo dobrego o niej czytałam. Kiedyś.


Stosuję ją razem z suplementami od ponad 2 miesięcy. Przede wszystkim zaczęły mniej wypadać włosy i znów zaczęły rosnąć. To już jest mały sukces. Normalnie włosy mi rosną ok 2cm na miesiąc. Brak ich wzrostu był przerażający.

Tydzień temu zauważyłam 2cm baby hair na linii grzywki. Pojawiło się też mnóstwo nowych włosów w okolicy zakoli i tych przy uchu tworzących baczki. Mam nadzieję, że widać nowe włoski choć trochę na zdjęciu poniżej. Wcierkę, żeby zaoszczędzić czas, nie nakładałam na tył głowy i tam nowych włosów w tej ilości co z przodu nie ma. Nawet na linii włosów.



Czyli działa. To najważniejsze.

A teraz reszta. Opakowanie dzięki atomizerowi jest bardzo wygodne w użytkowaniu. Zapach intensywny i męski. Bardzo drażniący dla mnie. Czuć go przy aplikacji i po zmoczeniu skóry i włosów. I teraz najważniejsze. Kosmetyk przyśpiesza przetłuszczanie włosów. I to bardzo. Moje włosy i tak się szybko robią nieświeże, czyli jak umyję rano, to następnego dnia są przyklapnięte. Ale w razie czego są jeszcze do odratowana. Natomiast po tej wcierce ten stan osiągają wieczorem, a rano nadają się tylko do mycia. Włosy u nasady pokryte są czymś co je oblepiło i żeby znów były sypkie potrzebne jest porządne mycie, mocnym szamponem.

Przed jakimś extra wyjściem zdecydowanie bym polecała nie używać jej jakieś 2-3 mycia włosów, żeby je dobrze przepłukać z tej wcierki.

Także polecam. U mnie zadziałała. Zużyłam pół opakowania. Na razie ją odstawiam i wrócę do niej za 2-3 miesiące.