wtorek, 24 marca 2020

Miodownik, ale inny

Walki z przepisami na karteczkach ciąg dalszy. Ze względu na kwarantannę postanowiłam upiec coś słodkiego. Teraz, gdy mój człowieczek jest jeszcze mały ciężko znaleźć czas i najczęściej idę na łatwiznę i kupuję coś w sklepie.

Wybrałam ten przepis że względu na miód, ale jak się okazało nie jest on ani szybki  ani łatwy.


Bakalie, pomimo, że obtoczyłam je w mące, opadły na dno. Nie wiem czy to kwestia konsystencji ciasta czy wyboru bakalii jakiego dokonałam?

Ciasto jest pyszne mimo tego, że je przepiekłam. Zajmowałam się maluchem, patrzyłam na zegar i w końcu tak dobrze się bawiliśmy że ciasto piekło się godzinę i pięć minut. Wygląda na ciężkie i zwarte, a jest puszyste i aksamitne. W smaku podobne do czekoladowego piernika. Mogło by być bardziej wilgotne, ale podejrzewam, że to kwestia za długiego trzymania ciasta w piekarniku przeze mnie. Mam nowy piekarnik i dużo lepiej się sprawuje niż poprzedni. Wszystko nie dość, że piekę w niższej temperaturze niż w przepisie, to na dodatek często krócej. Dlatego ostatnio pod koniec pieczenia pilnuję potraw z patyczakiem w ręku. Tu zawiodłam.

Przepis zostaje ze mną ale zmniejszę ilość przyprawy korzennej z łyżki na łyżeczkę. Ciasto jest słodkie miodem i ta ostrość imbiru mi przeszkadza. Jest go za dużo dla mnie.

W przepisie w pierwszym zdaniu jest informacja żeby ubić jajka z cukrem na sztywny krem nad garnkiem z wodą. Próbowałam ale mi wyszło coś puszystego i nadal lejącego się. Także nie wiem o co chodzi. U mnie wyszedł kremowy płyn w kolorze mlecznego toffi. Jeśli wiecie, piszcie.

Gdy będę robić ciasto ponownie, dodam do postu dalsze spostrzeżenia.

wtorek, 10 marca 2020

Avon olejek do ust Blossom

Jak pojawia się tylko nowe "mazidełko" w katalogu to muszę je mieć. A nazwa olejek obiecuje kojące nawilżenie, którego moje usta pragną zawsze, bo jestem nałogowym oblizywaczem ust.


Kosmetyk przychodzi w kartoniku za co bardzo lubię Avon. Czy to kartonik, czy folia czy naklejka z perforacją, zawsze wiem, że tego nikt przede mną nie macał. Jeśli chodzi o drogerie, bardzo często tego komfortu nie ma. Oburza mnie jak widzę w sklepach osoby sprawdzające kolory na produktach, bo testery albo są albo i nie. A jak już są te testery, aż czasem nie dobrze robi na ich widok. Siedliska bakterii. Fuj!

Dlatego mało u mnie pomadek drogeryjnych. Bardzo ciężko, gdy jest dobra promocja, znaleźć egzemplarz na widok, którego cię od razu nie odrzuca.

Wracając do tematu olejku. Opakowanie typowo "avonowe". Eleganckie, wielkości standardowej szminki. Do nakładania jest taka gąbeczka jak w błyszczykach.



Sam olejek w kolorze ciemnego, intensywnego różu. Na moich ustach, które są naturalnie ciemne, kolor niewidoczny. Nie wiem czy na jasnych byłaby widoczna jakaś różnica? Zapach i smak bardzo delikatne i przyjemne. Takie landrynkowe, słodko-owocowe.

No i działanie. Bardzo mocno się zawiodłam. Efekt jest bardzo krótkotrwały. Po nałożeniu na usta czujemy ten olejek. Ulga i nawilżenie jest, ale używałam produktów, które działały lepiej. Mamy efekt mokrych ust, ale wszystko się do nich lepi (włosy) i wszystko brudzimy. Na zdjęciu poniżej kieliszek przyłożony na chwilę do ust. Wszędzie zostają tłuste ślady. Także olejek jest absolutnie nietrwały. A jak znika z ust, to i znika efekt nawilżenia.



Nie polubiłam się z tym kosmetykiem, nie używałam go często, a mimo to sporo ubyło. Jednym słowem nie grzeszy wydajnością.

Cena była wysoka bo 20zl w promocji. Moja przyjaciółka, która kupiła wersję Shimmering Petal jest nim zachwycona. Jej jest jaśniejszy i ma taki błyszczący pyłek. Czyli co człowiek to opinia.

Jeśli chcesz wypróbować olejek oddam swój używany. Piszw komentarzach.

czwartek, 5 marca 2020

Schab pieczony z jabłkami

Pamiętacie moją stertę z przepisami? To jest pierwsza strona z jednego z zeszytów. W tych zeszytach są przepisy absolutnie przypadkowe i niesprawdzone. Założyłam nowy zeszyt i będzie tam tylko to co na to zasłuży. Najlepsze z najlepszych.

Przyznam się, że schab zgodnie z tym przepisem piekłam już mnóstwo razy. Za każdym razem jest pyszny :)


Poniżej zdjęcie przepisu w oryginale oraz przepisany do nowego notesu. Ja już piekę na oko. U mnie cztery jabłka jonagold i dwie cebule. Oczywiście sos, kawałki jabłek i cebuli blenduję na gładko.



Mięso wkładam do naczynia żaroodpornego, obkładam je ćwiartkami cebuli i jabłek, a następnie nakładam przykrywkę. Oczywiście dodatków jest tyle, że naczynia się nie zamykają ale to na plus, bo odparuje wtedy nadmiar wody. W trakcie pieczenia schab się obkurczy i pokrywka się zamknie. Schabik wtedy pięknie zmięknie.

Robiłam też wersję z miodem i gruszkami ale za słodka. Nie mam ochoty nawet powtarzać tego doświadczenia kulinarnego, więc przepis na  schab z gruszkami w miodzie zniknie w czeluściach kosza na makulaturę.

I w ten sposób dwie karki mniej. Pozostała jeszcze reszta sterty :)