poniedziałek, 7 marca 2022

Garnier Bio Lemongrass detoksykujący żel myjący trawa cytrynowa

 Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że wróci ze mną do domu. Kupił mnie wygląd butelki, napis Bio oraz obietnica zapachu.

Musicie wybaczyć mi wygląd opakowania, ale u mnie kosmetyki stoją na podłodze pod prysznicem. A że woda twarda, to wyglądają te opakowania po czasie tak jak wyglądają. Jeszcze gdybym miała zwyczaj robienia zdjęć zaraz po zakupie... ale najczęściej wszystko chowam do szafy, żeby mąż nie ogarnął, że coś znowu do domu przyniosłam z drogerii 🙈

Butelka jest zaopatrzona w pompkę. Żeby zaczęło działać trzeba było przekręcić. Nie pamiętam czy był jeszcze jakiś dodatkowy korek, a nawet gdyby był to ja i tak je od razu wyrzucam. Tylko się poniewierają i mnie wkurzają. Ale za pompkę ogromny plus - jest to najwygodniejszy typ opakowań.

Jak kupiłam, tak postanowiłam od razu używać.  Żel jest gęsty i przezroczysty. Na początku w butelce było jakby uwięzione mnóstwo bąbelków powietrza. Niby drobiazg, ale takie bajery cieszą oczy. Kosmetyk jest gęsty, wręcz galeretowaty i świetnie trzyma się skóry. Nigdy mi nic nie spłynęło i nie uciekło. Pieni się delikatnie. Dość długo jest żelowy i trzeba chwilę pomasować skórę, żeby pojawiła się delikatną piana. Nie jest jej dużo.

Oczyszcza moja normalną skórę całkiem przyzwoicie. Nie radzi sobie z zmywaniem mocniejszego makijażu. Jeśli się maluję, to głównie jest to krem bb, żel do brwi i szminka. I z tym sobie radzi. Ale już z tuszem do rzęs czy kredką nie bardzo. Z mocniejszym podkładem też już niestety nie, ale w sumie to nie jest produkt do demakijażu, więc nie można się tu czepiać.

Jest bardzo wydajny, ale to zasługa pompki. Według mnie porcja na jedno naciśnięcie to za mało. Ja zazwyczaj naciskam 2-3 razy. Ale mimo tego nadal zostało mi go bardzo dużo. Jestem pod wrażeniem wydajności.

Ale jest jeszcze jeden powód dla którego tak opornie mi schodzi. A mianowicie zapach. Liczyłam na coś świeżo-cytrynowo-zielonego. A dostajemy skoncentrowaną, niczym nie złagodzoną trawę cytrynową. Zapach jest mocny i intensywny. Wręcz drażniący. I pomimo, że to tylko chwila i nie czuję go pod nosem po spłukaniu, to naprawdę się nie polubiliśmy od pierwszego użycia.

Dlatego zużyję i nie kupię ponownie. Mam jeszcze z tej serii olejek do twarzy i aż się boję go otworzyć. Na szczęście z innej linii zapachowej, więc może nie będzie tragedii.

Poniżej skład, oczywiście był zalepiony i musiałam trochę oskrobać butelkę. Standardowo nie mam wersji na polski rynek, ale większości można się domyślić



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz