Krem Dream Cream jest w ofercie Oriflame już dobrych kilka lat. Przy okazji jakiegoś zamówienia wpadł mi do koszyczka.
Jako ciekawostkę powiem, że Oriflame jest firmą szwajcarską. Szwecja została tylko w nazwie.
To 30ml w prostej białej tubce z zielonym napisem "Dream Cream" i zieloną nakrętką. Nie wiem, jak wam się kojarzy, ale dla mnie to "wymarzony krem" lub "krem ze snu". W każdym razie bardzo pozytywne skojarzenie. Ta kolorystyka też jest miła dla oka i taka wiosenna.
Zapach ma delikatny i taki "kremowy". Bez szału. Przez chwilę czuć go na dłoniach. Potem zapach znika. Krem jest lekki i szybko się wchłania. Przez chwilę jest uczucie nawilżenia. Potem to uczucie również znika. Ilość na zdjęciu poniżej to porcja na raz. Dużo!
Jak mam przesuszone dłonie to muszę go obficie zaaplikować, a jak się wchłonie, to tę czynność powtórzyć, żeby poczuć ulgę na dłużej niż 2 minuty. Po kilku godzinach znów czuję, że moja skóra na rękach potrzebuje nawilżenia, a w sumie nie robię nic co mogło by te dłonie tak przesuszyć. Zostawia skórę przyjemnie aksamitną w dotyku, ale nie robi jakoś specjalnie dużo więcej.
Aktualnie mam go w samochodzie. Wylądował tam z kilku powodów. Po pierwsze nie lubię go, więc banicja z dala od domu. Po drugie szybko się wchłania, a ja nie lubię tłuścić sobie kierownicy. Po trzecie ma dużą zakrętkę i ona idealnie blokuje się w półeczce, więc nie wypada przy hamowaniu.
Szczerze żałuję tego zakupu. W końcu to 30ml za 10zł, czyli nie jest z tych najtańszych, ale te najtańsze potrafią dać lepszą ochronę i uczucie nawilżenia niż ten krem. Według mnie ta tubka jest niepraktyczna do torebki. Chyba wolałabym żeby był albo płaski lub długi a wąski. Taką grubą, krótką tubkę ciężko upchnąć do mniejszej torebki czy kieszeni.
Podsumowując, uważam, że nie warto. Chyba że faktycznie nie macie problemu z przesuszaniem się skóry na dłoniach i chcecie je posmarować, żeby posmarować.
PS: Przyłączam się do bojkotu konsumenckiego i nie będę kupować już kosmetyków Oriflame. Oriflame nie wycofał się z rynku rosyjskiego. Jedyne recenzje jakie się pojawią, to takich kosmetyków, które zakupiłam wcześniej. Nie wyrzucę ich, bo to byłoby po prostu nieekologiczne. I jeszcze jedno. Pojawią się tylko negatywne opinie. Te pozytywne pozwolę sobie przemilczeć.