sobota, 4 czerwca 2022

Bielenda Faceboom puder enzymatyczny do oczyszczania twarzy

 Po fatalnym gruboziarnistym peelingu z FaceBoom bardzo sceptycznie podchodzę do produktów z tej serii. Obawiam się, że mogą być przereklamowane. Więc w drogerii omijam je szerokim łukiem. Ale gdy ten egzemplarz peelingu enzymatycznego oddano mi jako nieudany zakup, to się ucieszyłam. Po pierwsze, gdyby faktycznie okazał się kiepski, to nie wydałam na niego pieniędzy. Po drugie, mogłam sprawdzić, czy kolejny produkt z serii będzie podobnej jakości jak ten, który ja kupiłam. I po trzecie już wieki nie miałam peelingu enzymatycznego w proszku, a mam do takiej formy sentyment.

A ponieważ to egzemplarz podarowany mi, to nie mam oryginalnego opakowania. Także zdjęcia bez kartonika. Nadal uważam że design i kolorystyka opakowań tych produktów jest świetna.

I tak o to w słoiczku mamy dosyć intensywnie pachnący proszek w kolorze jasnoróżowym. Zasada działania jest prosta. Rozrabiamy go z wodą i tak oto otrzymaną substancją masujemy twarz. Po dodaniu wody, wydaje mi się, że zapach jest jeszcze intensywniejszy. Wręcz perfumowany. Mi nie przeszkadza, ale ja lubię mocne zapachy. Innym osobom może przeszkadzać. Ale wracając do działania. Masuje się tym produktem bardzo przyjemnie buzię. Ja zostawiam kosmetyk na jeszcze minutkę i spłukuję. Skóra po zabiegu jest wyraźnie gładsza, więc peeling działa! Nie ma żadnych zaczerwień i podrażnień.

Ale teraz minusy. Słoiczek jest dla mnie mało wygodny. Kiedyś kupowałam takie peelingi w spłaszczonych buteleczkach i mogłam sypać na dłoń. Bez żadnych miarek. Poza tym tamte peelingi z dawnych czasów miały większą granulację. Ten jest jak mąka. Wystarczy na niego niechcący chuchać albo za bardzo chlupnąć wodą, by rozsypał się po łazience niczym zarodki z nadepniętej purchawki. Nie jest wygodny w użytkowaniu. No i nie wolno zamoczyć/zwilgotnieć zawartości opakowania. Bałabym się go trzymać zarówno pod prysznicem, jak i na brzegu wanny. Nie mam zaufania do tego wieczna, choć może odnoszę tylko takie mylne wrażenie.

Za to ma bardzo fajną wydajność. I pomimo ceny, biorąc pod uwagę działanie i fakt, że na długo wystarczy, to myślę, że nie jest źle. Tym bardziej, że można go kupić w promocji w sieciowych drogeriach.

Także ten peeling pomógł naprawić nadszarpnięty wizerunek marki. Jednak nadal obawiam się kupować w ciemno ich produkty. Wczoraj dostałam próbeczki kremu do twarzy z fioletowej serii FaceBoom. Zobaczymy, może nie będzie tak źle...

2 komentarze :

  1. Nie kusił mnie wcześniej, bo nie wiedziałam o jego istnieniu, nadal mało kusi, choć pianka do mycia twarzy był fajna, ale ja lubię drapaki, więc ten mógłby być za słaby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam drapaki. Ale dobry peeling enzymatyczny nie jest zły 😁

      Usuń